Colaceum - jedna saszetka na wiele problemów.

Cześć!

O Colway usłyszałam pierwszy raz kilka lat temu, kiedy to miałam okazję poznać kilka produktów tej polskiej marki. Były całkiem przyzwoite, ale nie na tyle żebym jakoś specjalnie o nich pamiętała. 
Jakiś czas później produkty Colway poznała moja mama i zakochała się w nich. Do tego stopnia że stała się ich dystrybutorką. Namawiała mnie wielokrotnie do tego abym sama zaczęła je stosować i osobiście się przekonała jak to cudownie działają. Nie oszukujmy się jednak, nie są to  produkty najtańsze, do tego kiedy słyszę " kup pani to bo to takie największe cudo świata, odmłodzi, wygładzi i jeszcze pranie zrobi " to z automatu zamiast być zachęcona to robię krok w tył.
Odniosłam wręcz wrażenie, że przedstawiciele tej firmy są nieco nachalni i odrobinę fanatyczni odnośnie cudownych właściwości tych produktów. Tak, tak moja osobista mama też ;) 


Ale, jak to w życiu bywa doszło do tego, że co nieco jednak zaczęłam na sobie stosować. Tym sposobem mogę Wam powiedzieć, że niektóre suplementy są rzeczywiście warte uwagi i na pewno Wam kiedyś nieco więcej o nich opowiem. 
Podobnie z produktami. Część to według mnie zbyt drogie wynalazki, spokojnie można znaleźć trzy razy tańsze zamienniki, ale są też perełki. I tak na przykład dzisiejszy bohater, czyli wielozadaniowe Colaceum.  
Trafiło do mnie oczywiście w prostej drodze od mamy :) Zachwalane przez efekty cudownego wygładzenia włosów (i tu Wam powiem, że to rzeczywiście prawda). Podeszłam do tego sceptycznie, bardziej na zasadzie - a niech już będzie, wypróbuję. I wiecie co? Bardzo dobrze, że dałam się namówić, bo to rzeczywiście ciekawy produkt.



"W recepturze produktu, podobnie jak się to działo przed wiekami, znalazły się prawdziwe maceraty kwiatostanów i ziół, ekstrakty roślinne i esencje oleiste. Tradycje stosowania tych naturalnych substancji w ziołolecznictwie są bardzo długie ze względu na ich znane od stuleci korzystne działanie na skórę, włosy i paznokcie. Dlatego w naszym cudownym eliksirze znalazły się takie zioła, jak: nagietek, rokitnik, cytryniec, rozmaryn, masłosz, ostryż – a także odkryte na nowo konopie.

Co ważne, produkt jest w 100 % naturalny, ponieważ nie znajdziecie w nim żadnych emulgatorów, barwników, aromatów i konserwantów . Dobroczynne właściwości pielęgnacyjne i regenerujące Colaceum są po prostu nieocenione. Szczególnie polecamy je do pielęgnacji skóry wrażliwej, przesuszonej, zrogowaciałej lub pękającej, a także do pielęgnacji suchych i matowych włosów oraz przesuszonych paznokci i skórek."

Skład:Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Oenothera Biennis Oil, Cera Alba, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus Seed Oil,  Collagen, Cannabis Sativa Seed Oil, Cannabidiol, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Schizandra Sphenanthera Fruit Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Curcuma Longa Root Extract.

Ogólnie Colaceum można opisać jako wielozadaniowy wosk do pielęgnacji włosów, skóry i paznokci. I taką właśnie nieco woskową konsystencje posiada. Przed użyciem można go rozgrzać w kąpieli wodnej, ale równie sprawnie idzie ogrzanie specyfiku w dłoniach. 


Przede wszystkim jest to produkt bardzo wydajny. Wystarczy naprawdę nieduża ilość aby zadziałał. Używam go na włosy, jako maskę przed myciem. Tu trzeba mieć na uwadze, że to dość ciężki i tłusty produkt więc ostrożnie - i z ilością i z czasem trzymania na włosach. Ja mam włosy przetłuszczające się więc stosuję go dwa razy w tygodniu na ok 15 - 30 minut, bo dłuższy czas sprawiał że włosy były obciążone. 
Zalecane jest nakładanie wosku na końcówki włosów bądź skórę głowy na noc i mycie jej dopiero rano. Dla mnie to za dużo, ale jak najbardziej można stosować to w ten sposób.
Taka maska z Colaceum sprawiła, że mam włosy mega gładkie, delikatne i naprawdę cudownie przyjemne w dotyku. Zapraszam do miziania, żeby sprawdzić osobiście ;) 

Przez kilka długich tygodni, jakieś półtora miesiąca temu miałam problem z bardzo przesuszonymi dłońmi. Nie służyła im zimowa pogoda, do tego przeprowadzka = silne środki czyszczące , co w efekcie sprawiło że miałam całe dłonie suche, pękające, piekące i nieestetycznie wyglądające. Nie pomagało nic - żadne kremy do rąk, masło kokosowe, peelingi. Pomijając fakt, że było to nieprzyjemne to czułam się bardzo niekomfortowo w pracy, gdzie moje dłonie niestety oglądają ludzie przez cały dzień. Szczerze mówiąc poddałam się i robiłam te nieszczęsne peelingi, smarowałam kremami i czekałam na poprawę pogody. I wtedy dostałam Colaceum. Nie powiem, żebym wiązała z nim jakieś większe nadzieje w kwestii poprawy stanu skóry na dłoniach, ale zaczęłam je stosować. I co? I już po pierwszej nocy ( bo nakładam je zawsze na noc) dłonie były w lepszej kondycji. Po nałożeniu na dłonie produkt otula je gładką powłoką. Mogę śmiało powiedzieć, że to cudeńko uratowało mi skórę. Po tygodniowym stosowaniu zapomniałam, że miałam jakiś problem ze skórą! 

Od tamtego czasu jestem fanką tego produktu. Stosuję go wciąż na włosy i wedle potrzeby na dłonie, łokcie, kolana, pięty ( cudnie wygładza pięty), popękane usta. Mam go od ponad dwóch miesięcy i wciąż jest go w saszetce nico mniej niż połowa. 

Produkty Colway nie są dostępne w sklepach, kupuje się je u dystrybutorów. Ich strony sprzedażowe można znaleźć w internecie ale ja oczywiście zapraszam do kontaktu ze mną, bądź bezpośrednio z Krystyną poprzez stronę na facebooku ;) 
Skoro już jest to produkt który naprawdę działa to mogę go uczciwie polecić i zachęcić Was do sprawdzenia na sobie. Saszetka o pojemności 50 ml kosztuje niecałe 60 zł. 

Może znacie inne warte poznania produkty Colway? Ja mam jeszcze kilka perełek, o których na pewno Wam jeszcze wspomnę. 

Pozdrawiam.
Malinka M.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Malinkowy Świat © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka