Witajcie!
Maski na tkaninie są mi znane i były już przeze mnie stosowane. Ogólnie podoba mi się ich forma jednak wolę maski "do paćkania" takie jak glinki czy w formie pasty.
Maski na tkaninie traktuję jako "wyższą półkę" formy maseczek, ze względu na ich cenę i fakt, że aby uzyskać długotrwałe efekty trzeba stosować je regularnie, a jak by nie patrzeć to koszt kilkudziesięciu złotych miesięcznie.
Nie mniej od czasu do czasu pozwalam sobie na taki "luksus" i rozpieszczam swoją buźkę tego typu produktem. Dzisiejsza bohaterka przywędrowała do mnie z portalu Only You w Boxie Only you .
BIOTEQ Maska nawilżająca na tkaninie
Innowacyjna, niezwykle skuteczna formuła maseczki oparta na nowoczesnej technologii i biologicznie aktywnych składnikach , pozwala w wygodny i szybki sposób osiągnąć niezwykle skuteczne efekty.
Dzięki wysokiej zawartości Masła Shea, Wyciągu z Aloesu i unikalnych skoncentrowanych ekstraktów z Ogórka i Drzewa Herbacianego, głęboko nawilża, wygładza zmarszczki i dodaje skórze elastyczności. Preparat intensywnie nawilża, a także zapobiega utracie wody przez zewnętrzne warstwy skóry. Niweluje podrażnienia, zaczerwienienia, pomaga utrzymać jędrność
i elastyczność skóry.
Co robi?
• Długotrwale i głęboko nawilża
• Zapewnia skórze elastyczność i sprężystość
• Niweluje podrażnienia i zaczerwienienia
• Pozostawia skórę jedwabiście gładką
Składniki aktywne:
Masło Shea – przenikając w najgłębsze warstwy skóry, intensywnie i długotrwale nawilża. Zapobiega suchości naskórka i pojawianiu się zmarszczek.
Ekstrakt z Aloesu – ma silnie działanie kojące i łagodzące, niweluje zaczerwienienia i podrażnienia.
Ekstrakt z Drzewa Herbacianego – dzięki unikalnym właściwościom ekstrakt intensywnie regeneruje, odbudowuje uszkodzone komórki, skutecznie łagodzi podrażnienia skóry, zapewnia elastyczność i właściwą gęstość.
Wyciąg z Ogórka– wykazuje intensywne właściwości odżywcze, usuwa wszelkiego rodzaju podrażnienia i zaczerwienienia, koi skórę i neutralizuje toksyny.
Skład:
Jest to produkt testowany dermatologicznie.
Maska znajduje się w kartoniku, który wygląda bardzo "profesjonalnie" . Na opakowaniu zawarte są informacje na temat składników, działania oraz sposobu użycia.
W środku znajduje się foliowa torebka , a w niej nasza bohaterka.
Maseczka pierwotnie jest złożona, bardzo nasączona. Nie żałowano serum.
Zapach ma przyjemny, wyczuwam wyraźnie aloes i ogórka. Dla mnie pachnie po prostu kremowo.
Po rozłożeniu jej nałożyłam na twarz, pierwsze wrażenie to przyjemne ochłodzenie. Choć nie wydaje mi się aby miała właściwości chłodzące, raczej jest to efekt nałożenia mokrego produktu po prostu. Zawsze maski w płachcie sa na mnie za duże rozmiarowo. A tu proszę , pasowała niemal idealnie. Chcę wierzyć ,że to po prostu dobrze skrojony rozmiar maski a nie fakt,że mordka mi w ostatnim czasie urosła :P
Możecie się śmiać , pozwalam ponieważ sama siebie wyśmiałam! Otóż, po nałożeniu maski stwierdziłam, że bardzo szkoda iż nie obejmuje ona również nosa. I tak w niej siedziałam jakąś połowę czasu, robiąc jej zdjęcie i dopiero podczas przeglądania tychże zauważyłam,że ona jednak jest też na nosek tylko się materiał podwinął! Blondynka :D
Nie mniej maska trzyma się naprawde przyzwoicie. Jak widać chodziłam w niej przed domem, gdzie dziecię moje próbowało zrobić mi zdjęcie na którym nie miałabym miny jak bym musiała skorzystać z toalety :D Trochę to trwało, a maska jedynie przy nosie i ustach nieco się luzowała. Niestety , choć dało sie w niej chodzić to już kawy napić się było niewygodnie.
Wytrwałam w niej zalecane 20 minut. W tym czasie pod maską nie działo się nic niepokojącego. Po zdjęciu materiał wciąż był mokry, a więc myślę że jeszcze mogłaby sobie na buźce posiedzieć.
Resztę serum wmasowałam w skórę co na początku zostawiło lepką warstwę , która po jakimś czasie całkowicie zniknęła.
Efekty, które miały być zauważalne od pierwszego użycia? Zdecydowanie uczucie głębokiego nawilżenia skóry. Zaczerwienienia również wydały się być uspokojone. Nie wyskoczyło też nic niepożądanego na twarzy po jej użyciu.
Zmarszczki nie zniknęły, poprawy elastyczności skóry nie zauważyłam.
Myślę ,że do takich efektów potrzeba wspomnianej na początku regularności.
Nie mniej maska okazała się całkiem przyjemna. Cena jaką udało mi się ustalić to ok 12zł. Czy to dużo? Jak na jednorazowe rozpieszczenie dla mnie do przeżycia ;) Gdybym tak miała używać jej dwa razy w tygodniu to raczej bym odpuściła.
A czy Wy znacie tę maskę? Czy lubicie taką formę maseczek do twarzy? Jakie są Wasze ulubione maski w płachcie?
Pozdrawiam Was serdecznie.
Malinka
PS. Kto wie gdzie jest wiosna?!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz