Mud Mask od Himalaya Herbals

Witajcie!

Jakiś czas temu korzystając z promocji w Dayli na kosmetyki Himalaya Herbals kupiłam min.

Clarifying

Mud Mask Combination to Oily Skin

 

czyli nic innego jak : Oczyszczającą maskę błotną.

Maska bogata w składniki mineralne,do skóry mieszanej i tłustej - czyli idealnie dla mnie .
Wygładza skórę ,pomaga zachować naturalną elastyczność i hamuje powstawanie zmarszczek.
Brzmi nieźle /prawda? :)
Ziemia fulerska głęboko oczyszcza i chłodzi skórę.
Orzech włoski usuwa zanieczyszczenia, zaskórniki i martwe komórki naskórka.
Mineralna glinka sprawia ,że skóra staje się miękka i promienna.

Główne składniki :Ziemia fulerska i Orzech włoski.


Skuszona rozwijającą się od jakiegoś czasu miłością do produktów Himalaya
 ( odżywczy krem,krem antyseptyczny,mydełko miodowe) bez dłuższego zastanowienia zdecydowałam się na tę maskę. Zwłaszcza że cena też była niewysoka ok. 7 zł za 75 ml.

Maska znajduje się w tubce ,dość miękkiej więc problemu z wydobywaniem nie ma.
Zamknięcie typu klik.

Napisy niestety nie w języku Polskim,ale najistotniejsze informacje zawarte są na naklejce w naszym języku ojczystym.


Zapach nie jest jakoś bardzo piękny,ale też nie odstrasza. Maska jest koloru hm.. jasnego brązu.

Nakłada się ją łatwo, ja robiłam to palcami, nawet sprawnie  szło.
Według zaleceń trzymamy ją ok 10 - 15 minut ,albo do zaschnięcia.
Wszystko pięknie i standardowo jak to z maskami bywa.
Czy aby na pewno? Niestety.

Naprawdę próbowałam się z nią polubić ale jest coś co bardzo mi przeszkadza przy jej używaniu.
Ta maska szczypie/piecze  w twarz.

I nie jest to ani przyjemne ani delikatne tylko w moim przypadku piecze naprawdę mocno.I tu mam problem.

Hm..maska piecze / szczypie po nałożeniu.  Trwa to do chwili zaschnięcia ,kiedy jest już sucha czyli tuż przed zmyciem to szczypanie znika. Już podczas zmywania można poczuć jak bardzo gładka staje się skóra naszej twarzy. Tu naprawdę duży plusik, jest mega gładziutka.

Ale....kiedy spojrzymy w lustro to okazuje się ,że twarz jest mocno czerwona jakby podrażniona.
Schodzi to po ok. godzinie.

Dodam też że próbowałam ją trzymać zarówno do zaschnięcia jak i zmywałam przed . 
Efekt taki sam więc to nie wina tego,że "MASKI NIE POWINNY ZASYCHAĆ " .

Co do tych zaskórników .. coś tam robi ale na pewno nie można jej porównać z moją ukochaną zieloną glinką w czystej postać.
Powiem Wam,że kiedy testuję coś nowego o czym zamierzam napisać naprawdę dokładnie przyglądam się efektom.
W tym przypadku mogę powiedzieć tyle,że usuwa martwy naskórek, oczyszcza skórę ale zaskórniki to już tak nie do końca.
Potrafiłam znaleźć "czarne kropki" tuż po jej zmyciu więc no cóż...

Podsumowując :

Nie twierdzę że ta maska jest zła, oczyszczać / oczyszcza ,twarz wspaniale gładka jest.
Cena też nie jest wygórowana.
Ja natomiast jej już nie skończę ze względu na to pieczenie i czerwoną skórę , używałam już naprawdę silnych masek z glinkami i nie podrażniło mnie nic nigdy.
( wróć - raz glinka illitowa ale to moja wina bo za silną zrobiłam )
Możliwe że jestem na coś uczulona , może to ten orzech włoski?

Na pewno nie polecam osobom z wrażliwą skórą , moja wydaje mi się że specjalnie wrażliwa nie jest tyle że mieszana a ostatnio nawet powiedziała bym,że tłusta.

Jeśli jednak ma ktoś ochotę i nie boi się składu, który w sumie nie jest zły to myślę że może spróbować.
Ta gładka skóra jednak kusi... :)

A może ktoś z Was używa tej maski? Może to pieczenie /szczypanie to normalna reakcja?
Koniecznie podzielcie ze mną swoją opinią o tej masce.

A na koniec maska w użyciu:-)


A może znacie inne produkty Himalaya godne polecenia ( głównie jeśli chodzi o twarz).
Ja wciąż jestem ciekawa kolejnych produktów tej marki i na pewno po kolejne sięgnę .

Pozdrawiam Was cieplutko i życzę udanego weekendu.
Malinka

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Malinkowy Świat © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka