Zły kot od skin79 !

Witajcie!

Zwierzęce maseczki intrygowały mnie od dawna więc naturalne było dla mnie, że prędzej czy później takie znajdą sie na mojej twarzy. Ogólnie azjatyckie kosmetyki interesują mnie ale na zasadzie ograniczonego zaufania - nie do końca przemawia do mnie nakładanie na twarz produktów typowo "chińskich", których nie jestem w stanie nawet składu sama przeczytać . Natomiast SKIN79 jest marką , która od jakiegoś już czasu gości w Polsce i zdobyła zaufanie wielu kobiet. I dziś  opowem Wam o złym kocie , czyli o mojej pierwszej masce zwierzęcej.


Animal mask - FOR ANGRY CAT



"ZŁY KOT to maska silnie kojąca i nawilżająca. Zawiera dużą dawkę wyciągu z aloesu i drzewa herbacianego.
Idealne rozwiązanie dla osób borykających się z niedoskonałościami na twarzy, błyskawicznie łagodzi podrażnienia.
Wyciąg z winogron spowalnia procesy starzenia. Ekstrakt z kwiatu lotosu nawilża i przyspiesza gojenie.
Delikatny, zielono-kwiatowy zapach działa odprężająco."

Skład:

Co mi sie podoba w tej masce to informacja w języku polskim na opakowaniu. Opakowanie maski wizualnie przyciąga wzrok. W dużej saszetce znajduje się złożona płachta z rysunkiem tygrysa.
Sama maska jest mocno nasączona a w opakowaniu zostaje nieco produktu, który można później jeszcze nałożyć na twarz.



Wielkość maski jest standardowa dla tego typu produktów. Otwory wycięte są wydaje mi sie w odpowiednich miejscach, nawet JA dałam radę dopasować wszystko tak jak być powinno. Co jedynie mi nie odpowiadało to nietrzymanie się maski na mojej brodzie. Musiałam co chwila ja poprawiać przez co chodzenie nie był zbyt wygodne. Jednak muszę być uczciwa i powiedzieć, że to raczej nie wina maski a mojej chudej mordki. Osoby z  bardziej krągłymi podbródkami i okrągłymi, ładnymi buziami będą zadowolone ;)


Maskę trzymałam ponad 20 minut. W tym czasie chodziłam, robiłam jak widac jej zdjęcia , zabrałam się nawet za obieranie ziemniaków na obiad. Ogólnie po za brodą maska trzymała się całkiem stabilnie.

Po ponad 20 minutach maska wciąż była wilgotna. Po ściągnięciu jej resztę produktu nałożyłam na twarz i pozwoliłam całkowicie wsiąknąć. Pierwsze wrażenie to, że skóra sie nieco lepi. Ale warto przeczekać. Ja dałam jej czas na całkowite wsiąknięcie i przetarłam twarz tonikiem. 

Skóra po "złym kocie" była miękka i wyczuwalnie nawilżona. Muszę powiedzieć, że coś w niej jest ponieważ od jakiegoś czasu moja skóra od rana wołała o krem, jakaś bardziej sucha sie zrobiła. A od niedzieli (mamy już wtorek ) cera jest wyraźnie ukojona. Oczywiście krem aplikuję na twarz ale nie mam już tego uczucia "wołania o wodę" na skórze. Podoba mi sie ten efekt. Choć nie liczyłam na żadne długotrwałe efekty, a bardziej sięgnęłam po nią z ciekawości to jestem bardzo zadowolona z wyboru. Na pewno jeszcze nie raz ta maska na mojej twarzy zagości.


Maska jest produktem  wolnym od parabenów, pochodnych formaldehydu i ftalanów.
Nie zapchała cery, nie uczuliła nie spowodowałą żadnych nieprzyjmenych niespodzianek. Zaciekawiła za to żywo moje córki, które stwierdziły że też chcą Animal Mask ;) 

W domu czeka na mnie jeszcze wersja z pandą, niedługo o niej Wam również opowiem.

Złego kota oraz inne wersje Animal mask od skin79 znajdziecie min. w sklepie Grota Bryza w cenie 14,50zł.


Ja serdecznie polecam Wam wypróbowanie maseczek zwierzęcych od skin79. Nie dość że samo ich stosowanie sprawia frajdę to jeszcze można liczyć na naprawde przyjemne efekty.

A Wy znacie maseczki skin79? Który zwierzak jest Waszym ulubieńcem? Piszcie śmiało :) 

Pozdrawiam Was.
Malinka 




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Malinkowy Świat © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka